Weekend wypadł podwójnie roboczy. Asia kroi zwierzynę, a ja - glinę. Ale miejsca tych krojeń są tak blisko siebie, że dało się coś dla siebie wykroić :).
Znów smętnie patrzę z wawelskiej skarpy na dziurę w Krakowie, czyli przecinającą go Wisłę ("...a kajaczek hen") |
W tym czasie Aśka z Anią sączą herbatę w Mandze |
Po południu działamy już na jednym froncie :) |