Przepłynęliśmy odcinek od mostu kolejowego w Nowym Sączu do mostu kolejowego pod Tarnowem. A to oznacza pokonanie tafli dwóch jezior zaporowych, czyli coś, na co w Palavie długo nie miałem ochoty. Ale przy wsparciu "haczka" nawet dłuuużyyyzna Zalewu Rożnowskiego nie zabiła nudą. A potem było lepiej, bo choć dolny Dunajec płynie w coraz bardziej płaskiej okolicy, to urody mu wiele nie ubywa, a i dynamiki ma jeszcze sporo.
Na miejsce startu dotarliśmy busem, choć końcówka to akcja "z buta" |
Romański kościół w Tropiu - nad Zalewem Czchowskim |
Biwak przed mostem pod Tarnowem |
W sieci są też dwa filmy.