Strona zbiera w jednym miejscu to, co dotyczy wspólnych działań, a wisi w różnych oczkach sieci.

piątek, 3 kwietnia 2015

Jurowerowanie

      Tydzień po Gorcach ruszyliśmy na rowerową wycieczkę po jurze. Jechaliśmy od Masłońsiego, przez Olsztyn i Sokole Góry, Janów i dolinę Wiercicy, Mirów i Bobolice, do Zawiercia. A po drodze zabiwakowaliśmy gdzieś w sosnowych chaszczach za Ostrężnikiem.


Na olsztyńskim rynku.

Złoty Potok - dworek Krasińskich sprzed pałacu Raczyńskich.

Staw Irydion w Złotym Potoku.

Brama Twardowskiego.

Śniadane na biwaku.

Hacjenda Laseckich z Bramy Laseckich. 

Na koniec - miłe spotkanie w Zawierciu.

      Być może kiedyś (na - he, he - "emeryturze", by nie myśleć o głodzie i chłodzie?), zrobię filmik z zarejestrowanego wtedy materiału. A na razie, z zaledwie półrocznym poślizgiem, powstał album opisanych fotek.

2 komentarze:

  1. Zazdroszczę takiej wyprawy :) Mnie się marzy, żeby kiedyś pojechać gdzieś za granicę na rowerze, jechać parę miesięcy przez całą Europę na przykład. Ale na początek, dobre i takie krótkie wypady. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Wyprawa" to trochę cięższy kaliber. Nawet nasze dwutygodniowe wypady do Rumunii trudno nazwać wyprawami. My po prostu jeździmy na wycieczki.
      A do paromiesięcznej podóży w nieznane trzeba mieć nie tylko czas i środki, ale też naturę "globtrotuara". Szczególnie, gdy jedzie się w świat solo. Ja już po po dwóch tygodniach solówki wymiękam i tęsknię za domem :).

      Usuń