Wycieczka zaczęła się w sobotę o zmierzchu, na przełęczy Przysłop, na którą dowiózł nas bus z Krakowa. Na biwak w miejscu działania bazy namiotowej pod Gorcem dotarliśmy późno w nocy, ale jeszcze przysiadł się na chwilę do ogniska samotny jeździec, włóczący się po górach na krosówce. Nieco nas zirytował popierdywaniem swej maszyny. Przy ogniu okazał się jednak sympatycznym gościem, z turystycznym, nie adrenaliniarskim podejściem do jazdy.
Po wschodzie słońca szybko zrobiło się ciepło. W wędrówce - jak to w Gorcach - towarzyszyła nam panorama Tatr. Widoczność była świetna, więc wydawały się "na wyciągnięcie ręki". Tam, w górnych partiach, już nie późne lato, ale wczesna zima.
Na Turbaczu tłum. Podobnie jak w autobusach jadących spod Tatr do Krakowa. Kilka nie zatrzymało się nawet w Klikuszowej, gdzie skończyliśmy wędrówkę. Ale po dłuższym oczekiwaniu, o zmierzchu udało się wydostać z gór.
Ruszamy w góry doliną Kamienicy. |
Biwak w bazie pod Gorcem. Choć bazy akurat nie ma. |
Po śniadaniu ruszamy na Turbacz. |
Widok na południe - Giewont, Czerwone Wierchy i Bystra. |
Widok na północny wschód, z Bulandową Kapliczką na pierwszym planie. |
Tatry spod schroniska na Turbaczu. |
Ci w balonie to dopiero mają widok :). |
Schodzimy do Klikuszowej. |
Album zdjęć z opisami jest tutaj, a materiał filmowy wciąż czeka na obróbkę i montaż. W sieci jest na razie tylko "poklatkowy" wschód słońca nad bazą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz