Najpierw było nocne podejście z Rycerki-Kolonii do bazy, po częściowo zamarzniętej grudzie pod cienką warstwą śniegu. Po biwaku w bacówce - męcząca wędrówka na Muńcuł, przez Będoszkę i Rycerzową, tworząca warunki do wielu upadków. Na szczęście morale i narciarska motywacja Asi, mimo chwilowych załamań, przetrwały tę próbę. Po biwaku w namiocie na szczycie (nie znaleźliśmy bacówki, choć ponoć jest na podszczytowej hali) - wypadł nam krótki zjazd i długie zejście w mokrej brei śnieżnej do Ujsoł.
W tej sytuacji, mimo że mieliśmy jeszcze sporo czasu, a czekały nas wyższe góry (z grubszą pokrywą śnieżną) postanowiliśmy wrócić do Gliwic i zostawić dechy. Nazajutrz zjawiliśmy sie pod Pilskiem spieszeni.
Wreszcie przyszła pora na pierwsze rysy na nowym sprzęcie. Rok na to czekał, bo zeszły sezon był nie do jazdy, a do dupy. |
SBN Przysłop Potócki w zimowej szacie |
Teraz widać tylko, że szyld trzeba odmalować. Ale do najbliższego sezonu bazowego zdąży zmurszeć na wylot jedna z pionowych belek i będę musiał postawić bramkę na nowo. |
Widok na Wielki Chocz i Niżne Tatry |
Do bacówki na Rycerzowej dotarliśmy o zmierzchu. Na Muńcuł będziemy iść nocą. |
Północna pirotechnika w dolinach (widok z hali pod szczytem Muńcuła na Ujsoły i Soblówkę) |
Sylwestrowy biwak na szczycie |
Wracamy do domu... na chwilę :) |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz