Strona zbiera w jednym miejscu to, co dotyczy wspólnych działań, a wisi w różnych oczkach sieci.

środa, 19 sierpnia 2015

Trzy zamki, czyli jurajska majówka

      Na długi weekend wybraliśmy się w Pasmo Smoleńsko - Niegowonickie. Zgodnie z przewidywaniami, na trasie nie było tłumów. Jeśli nie liczyć "kolektorów turystycznych" w miejscach lokalnych atrakcji. Ale dla nas to były tylko punkty na trasie, więc niezbyt uciążliwe. Strach pomyśleć, co działo się wtedy w Dolinie Prądnika :).
      Wystartowaliśmy z Zabierzowa. Radość z pierwszej jazdy z nowymi hamulcami (chodzą jak brzytwy) szybko padła, gdy przy dopompowaniu tylnego koła okazało się, że poprzedni hampel wykończył ramę. Delikatna rura (cieniowana stalówka Cro-Mo Columbus Thron) nie wytrzymała naprężeń i Marin musi pojść w odstawkę. Dobrze, że wytrzymał do końca wycieczki.

Dziw, że nie zauważyłem tego pęknięcia podczas montażu zacisku hamulca

Przed nami Pasmo Smoleńsko - Niegowonickie

      Pierwszy zamek minęliśmy przypadkiem. Pomerdałem drogę w Olkuszu i w efekcie dotarliśmy nad Białą Przemszę przez Rabsztyn. Biwakowaliśmy w znanym z jednego z wcześniejszych wypadów miejscu, na skraju Pustyni Błędowskiej. Mimo że dotarliśmy tam w nocy, miejsce rozbicia tropiku tak pokryło się z poprzednim, że niemal pasowały kołki odciągów, tkwiące jeszcze w ziemi.


Ruiny zamku w Rabsztynie.
Kiedyś to był dziki, zaniedbany obiekt. Teraz doprowadzono go do stanu zabezpieczonej ruiny, rekonstruując przy tym niektóre fragmenty.

      Nazajutrz ruszyliśmy na Dąbrówkę. To wzgórze na skraju pustyni, służące kilku armiom za punkt dowodzenia ćwiczeniami. W czasie wojny szkolili się tu żołnierze afrykańskiego korpusu Wehrmachtu. Najwidoczniej coś z tych szkoleń w ziemi zostało, albo obowiązuje charakterystyczne ostatnio "dmuchanie na zimne", bo najbardziej pustynny kawałek pustyni poniżej wzgórza jest ogrodzony, a tablice ostrzegają przed możliwością niechcianej rozrywki na niewybuchu. Za to grafficiarska inicjatywa nadała temu miejscu afrykański klimat, dzięki egzotycznemu malowaniu betonowego cokołu masztu radiowego. Nie mogło być jednak całkiem egzotycznie. "Swojski" akcent do tego graffiti wprowadził krótce jakiś burak-kibol, wyrażając sprejem niechęć do "Gieksy".


Biwak za Kluczami

Pustynny mikrokosmos

Ograniczanie przestrzeni

Etnobeton
       Z Dąbrówki ruszyliśmy w stronę zamku w Smoleniu, przemierzając Dolinę Wodącej i zaglądając na Biśnik. Zamek rozkwita, choć też pozostanie na etapie zabezpieczonej ruiny. Oprócz częściowej rekonstrukcji murów, budowla została wyposażona w drewniane schody i galerie, pozwalające turystom spenetrować spory jej kawał. Co ciekawe, nikt za to nie bierze kasy. I oby tak zostało:).
      Jadąc do Zawiercia, minęliśmy jeszcze plan filmowy Zemsty Wajdy, czyli zamek w Podzamczu koło Ogrodzieńca. Ale kłębiący się tam tłum skutecznie zniechęcił do dłuższej, krajoznawczej przerwy w podróży.


Zegarowe Skały nad Doliną Wodącej

Zamek w Smoleniu

Zamek w Podzamczu

Album zdjęć z wycieczki.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz